Jak Johanka we hucie robioła cz.7_transport kolejowy

0
1490
fot.Johanka

Już żech wom pisała, jak to boło gryfnie (fajnie, ładnie) na budowlanym, ale terozki żech przyszła na transport kolejowy.

Moi kamraty (koledzy) z roboty mie dobrze przyijyli, modo frela (młoda dziewczyna) łosiemności lot staro. Przyszłach do biura, robilach z Mariom, potym z Adelom i paniom Frintzi (magazynierkom), ale łona skorzystała z wcześniejszej pensyji (emerytury) i robili my tsuzamyn ( razem ) krótko.

Jak jo prziszła, my robili we transporcie na 4 zmiany we systymie tzw.czterobrygadówce, to szło tak, żeś robioł 4 dni piyrwszo zmiana, potym dziyń przerwy, potym 4 dni drugo, dziyń przerwy, cztyry dni czecio ( nocka) – potym dwa dni przerwy. I robiło sie cołki czos, jak to godają: świontek , piątek i niedziela.

Potym w latach 90 tych jak huta, tak jak inksze huty we Polsce, naczła mieć kłopoty finansowe, czynść załogi wyciepli (wyrzucili) na pensyje (emerytury ) wcześniejsze, zlikwidowali zmiana D i huta zaniechała robić we soboty, no niekiere ludzie robili, ale tylko jako dyżury, szczególnie walcownia (pompownia i obsługa pieca) , no i wiadomo, ochrona i naszo zakładowo fojerwera ( straż pożarno).

Zrobili też tako nowo spółka do sprzontania, tak sie robił raczkujący wtedy outsourcing. Spółka R. sporzontała, wzieła tyż pod sia ( wzięła pod zarządzanie ) kolhoff ( plac węglowy), kaj (gdzie) hutnicy zaopatrywali się w wongiel ( węgiel); potym spółka handlowała rułami (rurami) II klasy, kiere szło taniyj kupić i ludzie kupowali, na centralne i inksze roboty. Dużo prywaciorzy kupowało tyż.

I także ze tyj firmy prziyszły do nos na huta sprzontaczki . Czynść to boły kobiety łod pracowików huty, kierzy tukej przyszli z cołkiej Polski za robotom i miyszkaniem. Łonym boło trudno znyjść inkszo robota i tako praca boła jak z nieba.

Na transport przyszły dwie sprzontaczki, potym ostała jedna. Jedno boła kajś z Polski chyba z Legnicy, drugo ze Gdańska.

Bestóż pisza, bo łone wcale nie godały po naszymu.

Kiedyś, jak chopy szli na flaps ( posiłek regeneracyjny ) na pauzie na frisztig ( śniadanie), po tyj przerwie , kożdy fto mioł chynć , mógł sie kupić tyn ciepły posiłek, jak już robotniki swój zjedli,bo łoni mieli takie bony na tyn flaps, a my, biurokraty i iknsi kierym posiłek nie przysługiwoł, mogli my sie go kupić za gelt ( gotówka , pieniądze).

No i mie sie zachciało zupy , poszłach na walcownia, to boło niedaleko łod transportu, po zupa z oberiby ( zupa kalarepowa) . Richtig syto, z kartofloma. Ida i niesa to, a sprzontaczka z Gdańska pyto: – Asia, co tam masz?

Jo na to : zupa z oberiby. Ona ciepła macha ( zrobiła mina) i nic wiyncyj nie pedziała.

Ale pod koniec szychty już nie strzimała ( nie wytrzymała ) i prziszła do mie i godo: – a z jakiej ryby była ta zupa?

O materdyjo, jak my sie lachali ( śmiali) jo jej wytłumaczyła, że oberiba to kalarepa a nie żodno ryba.

Mom nadzieja, że spodoboł sie mój felieton , byda pisać dalsze czynści.

Johanka

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj