Recenzja książki „Kajś” Zbigniewa Rokity-okiem Zagłębiaka

0
582

Ślązakom zawsze trochę zazdrościłem. Mieli lepsze drużyny piłkarskie, swoje kluski i żur, a nawet swoje powstania, o których napisano tomy książek, nakręcono filmy i śpiewano piosenki. Z młodymi Ślązakami jeździłem na kolonie i obozy młodzieżowe i poza tym, że czasem nie wiedziałem co do mnie mówili, to wcale mi się dziwni nie wydawali, a z kilkoma nawet się zaprzyjaźniłem. Ba! Nawet na randki jeździłem do katowickich parków i kawiarenek… Zresztą kawiarenki na Śląsku też były lepsze niż w Sosnowcu i do dziś tak zostało.

Co z tą śląskością?

Udało mi się dość wcześnie oswoić z tą śląskością i może dlatego, w zasadzie nigdy nie wyczuwałem w stosunku do siebie żadnej niechęci, o wrogości nie mówiąc, choć całe moje życie zawodowe było związane ze Śląskiem. Nigdy też mi na Śląsku samochodu nie porysowano, choć zawsze miałem SO na rejestracji. Nigdy też nie porysowano mi samochodów z rejestracją SK, którymi kiedyś poruszałem się po całym Zagłębiu. Ponieważ miałem okazję pracować w Katowicach, Chorzowie, Wodzisławiu Śląskim, Tarnowskich Górach, Gliwicach i poznać Ślązaków z Opolszczyzny, Ziemi Cieszyńskiej, Pszczyńskiej i z Lublińca mogę z całą pewnością stwierdzić, że nie ma jednego wzorcowego Śląska. To dość ryzykowne stwierdzenie, bo każdy Ślązak powie, że to jego oma (babcia) serwowała najlepszą kuchnię śląską i najlepiej godoła. Z tym, że przysłuchujący się mu Ślązak powie, że się nie goda „ino bera”, a jeszcze inny powie, że się „łosprowia”. W te kwestie lepiej Zagłębiakowi nie wnikać.  

Współczesna śląskość

Jakąż miałem satysfakcję, gdy czytając ‘Kajś” Zbigniewa Rokity moja prywatna teoria wydała mi się całkiem bliska stanowisku uznanego autorytetu i badacza dziejów Śląska z przyległościami. Z tym, że o ile mój pogląd na śląskość wynika raczej z umiłowania odmienności, multi-kulti oraz szacunku dla najmniejszych nawet mniejszości, o tyle Zbigniew Rokita potrafi w bardzo przekonujący i przystępny sposób wesprzeć swój pogląd na śląskość argumentami natury naukowej, źródłami historycznymi oraz własnymi badaniami i analizami. Bezcenne są też wnioski z rozmów z ludźmi, którzy swój kawałek Śląska mają w małym palcu, a takich w książce poznajemy wielu.

„Kajś” to bardzo ciekawie napisana historia Śląska widziana przez pryzmat historii rodu autora, charakterystyka teraźniejszości i wizja przyszłości, pisana raczej w jasnych barwach. Śląsk w swoich historycznych granicach raczej się w najbliższej przyszłości nie odrodzi i będzie podlegał rozmywaniu, poprzez ciągłe migracje ludności. Zbigniew Rokita bardzo celnie zauważa, że dziś siłami kształtującymi przyszłość Śląska to już nie tyle walka o przetrwanie kultury i języka, co nadanie mu odpowiedniej rangi i poszanowanie odrębności, w ramach większej wspólnoty o charakterze przede wszystkim ekonomicznym.

Przyszłość Śląska

Nie sposób już dziś wyobrazić sobie Śląska – w rozumieniu Aglomeracji Śląskiej bez ścisłej współpracy z Zagłębiem, Podbeskidziem i szerzej Małopolską oraz miastami Jurajskimi. Relacje gospodarcze i pragmatyzm mieszkańców województwa śląskiego o różnych korzeniach mocniej dziś wiążą, niż więzy historyczne Ślązaków z Górnego Śląska, ze Ślązakami z Dolnego Śląska czy Opolszczyzny. Śląsk i tak wygrał, gdyż to on dał nazwę całemu regionowi, a nawet dwum, bo nie sposób przecież pominąć Dolny Śląsk ze stolicą we Wrocławiu, dał też nazwę kluczowym regionalnym przedsiębiorstwom oraz jest szeroko rozpoznawalny także zagranicą. Nie ma już dziś chyba sensu forsować innej nazwy województwa śląskiego (choć takie propozycje wciąż padają), warto natomiast podkreślać jego wewnętrzną różnorodność.

Ważne też, żeby lider – zgodnie z wizją Zbigniewa Rokity – miał to wyczucie, że dziś województwo śląskie to ciągle kształtująca się drużyna złożona z graczy pochodzących z różnych klubów, ale która grając zespołowo może osiągnąć wielkie rzeczy w Europie promującej regionalizmy i szanującej odmienności.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj