Grunwald pole bitwy i muzeum

0
520

Raniutko wstaliśmy z noclegu w naszym busie, zjedliśmy wczesne śniadanie na łonie natury i ruszyliśmy na…Grunwald.

Zawsze pragnęłam tu przyjechać, bo przecież to historyczne miejsce. Znamy wszyscy z lekcji historii w szkole, jawił mi się jak coś wspaniałego, wręcz egzotycznego. Dzięki mojemu małżonkowi dotarłam tu wreszcie.

Po drodze na Grunwald – wiele elementów architektonicznych mówiło nam o tym, że zbiżamy się do pól bitewnych niedaleko niego .

W miarę zbliżania się do miejsca bitwy z 1410 roku adrenalina rosła, a my widzieliśmy część elementów stanowiących miejsce upamiętniające bitwę.

Nie będę was zanudzać o bitwie, każdy zna i doczyta, ja napiszę jak miejsce to widzę obecnie, johankowym okiem.

Muzeum , bistro i zaplecze socjalne

Musicie wiedzieć Drodzy Sympatycy 50ok.pl , że te pomieszczenia są wkomponowane we wzgórze, które jest nad nimi, są tak jakby podziemne. By przejść na poziom, gdzie znajdują się pola bitewne, musimy wejść po schodach. Ale jest i winda. Widać,że wszystko jest nowo wybudowane, bo zadbane i nie zniszczone przez czas.

Dotarliśmy rano, o siódmej – muzeum było jeszcze zamknięte, pusty parking przed muzeum. I to było super, nie musieliśmy się martwić o żadne ujęcia zdjęciowe, nikt nam nie chodził w kadr. Śpiew ptaków i widoczne na horyzoncie pola pełne kwitnącego rzepaku – żyć nie umierać !!!!

Pola bitewne pod Grunwaldem

Zaczęliśmy podążać ku widocznym z dla pomnikom i masztom z flagami. Widać, ze kramiki z pamiątkami jeszcze zamknięte, a wiodąca tymczasowa droga ku pomnikom, utwardzona , nie jest jednak chyba tym , co tu ma być docelowo. Widać, że muzeum się stara. Miejmy nadzieję, że będzie lepszy szlak, mi chodzi o osoby na wózkach, żeby się lepiej jechało po nawierzchni. Jestem pod tym względem wymagająca. Oczekuję dostępności wszędzie i dla wszystkich oczywiście w miarę możliwości.

Zburzony pomnik z Krakowa , w kawałkach przewieziono na miejsce bitwy

Idąc w kierunku pomników, na drodze co raz spotykaliśmy różne elementy architektoniczne.Jednym z nich były bloki granitowe, pochodzące ze zniszczonego w 1939 roku pomnika poświęconego bitwie pod Grunwaldem, który stał w Krakowie. Społeczność Krakowa przekazała elementy pomnika , który zniszczyli hitlerowcy.

Tablice, kamienie, rzeźby po drodze

Tablice i rzeźby o wydżwięku głęboko patriotycznym i nawiązujące do historii znajdujemy po drodze do pomników.

Parę słów o pomniku-artykuł z Gazety Krakowskiej z 2010 roku

W 600-lecie zwycięstwa nad Zakonem Krzyżackim, na polach grunwaldzkich znów spotkają się dwie armie. Na szczęście będzie to tylko inscenizacja bitwy. 50 lat temu dla uczczenia tej ważnej dla Polaków rocznicy powstał pomnik, którego twórcami są krakowianie: Jerzy Bandura i Witold Cęckiewicz.

Władze PRL-u zaspały. Zbliżała się okrągła, 550., rocznica wielkiego zwycięstwa Polaków nad Krzyżakami, Wschodu nad Zachodem, a nie zlecono budowy pomnika, który wyraziłby znaczenie tego dziejowego wydarzenia. A że było to ważne z politycznego punktu widzenia, urządzono konkurs, do którego zaproszono dziesięć zespołów. Wybrany został projekt prof. Witolda Cęckiewicza i prof. Jerzego Bandury.

Decyzję zaakceptował gen. Aleksander Zawadzki, ówczesny przewodniczący Rady Państwa. Na sztuce i architekturze się nie znał, więc przyjechał w towarzystwie wybitnego filozofa prof. Tadeusza Kotarbińskiego. Obejrzeli konkursowe prace i wskazali na projekt Cęckiewicza i Bandury.

– Kiedy zobaczyłem pola Grunwaldu, od razu nasunęła mi się wizja pomnika – wspomina prof. Cęckiewicz. – Nasze dyskusje z Jerzym Bandurą nad jego ostatecznym kształtem trwały blisko dwa miesiące. Nieżyjący już wybitny rzeźbiarz i duża indywidualność, obstawał przy pokrytym rzeźbami kamiennym kopcu-kurhanie. Oponowałem, że kurhan to mogiła, a tu trzeba uczcić zwycięstwo. Gdy do złożenia pracy zostały cztery tygodnie, Bandura dał się przekonać.

Pomysł Cęckiewicza polegał na powiązaniu dzieła z krajobrazem. Tym bardziej że topografia terenu niewiele zmieniła się przez kilkaset lat. Nie było tylko borów, w których przed bitwą Władysław Jagiełło schronił przed lipcowym słońcem sprzymierzone wojska. Wiedział, co robi. Zatrzymał swoich żołnierzy w cieniu, odprawiono dwie msze. Tymczasem Krzyżacy w pełnym rynsztunku oczekiwali na podjęcie walki. Po kilku godzinach na lipcowym słońcu nie byli w najlepszej kondycji do walki. Cęckiewicz z Bandurą chcieli bory odtworzyć, nasadzić drzew, ale nie udało się. Nie powstały też zaprojektowane przez Bandurę głowa konia i rozbity hełm. Czas naglił. Władze kazały skoncentrować się na budowie najważniejszych elementów.

Grunwald 1960
Głównym elementem jest stojący na najwyższym wzgórzu pomnik proporców o wysokości ponad 30 metrów i stojący tuż obok obelisk rycerski. Do tego na wzgórzu wzniesiono kamienny amfiteatr z rozległym widokiem na pole bitwy oraz zagłębione pod nim w stoku mauzoleum z salą kinową, wielką mozaiką z pochodem wojsk Jagiełły i ekspozycją znalezisk.

Z proporcami był problem, bo żadna huta nie chciała wykonać trzydziestometrowych, zwężających się ku górze rur. – Uratował nas stary fachowiec z huty Jaworowa, który stwierdził: To będzie trudne, ale dla Grunwaldu musimy to zrobić – wspomina prof. Cęckiewicz.

I udało się. Obliczeń fundamentów i łączeń z chorągwiami dokonał nieżyjący już prof. Roman Ciesielski.
Cęckiewicz wykazał się wielką siłą charakteru w obronie swojej koncepcji. Władze na różny sposób chciały „ulepszać” pomnik – a to pojawił się pomysł alei lipowej w otwartym polu bitwy, a to zmiany kamiennej palisady mauzoleum itp.

– Gdy wyjaśniałem, na czym polega istota pomysłu – wspomina Cęckiewicz – Zawadzki mówił: A wiecie, że to nieźle wygląda. Czasem kończył dyskusję z otaczającymi go ministrami stwierdzeniem: Zostawmy to projektantowi, on najlepiej wie, jak to trzeba zrobić. Wtedy, jak za pociągnięciem sznurka, rozchmurzały się oblicza dworzan.

Spojrzenie na wroga
Prace nad budową pomnika rozpoczęły się późną jesienią, kontynuowane były wiosną, a zakończyły się w lipcu, niemal w ostatniej chwili. Na pola grunwaldzkie Cęckiewicz z Krakowa najczęściej latał samolotem. Dwa razy, gdy zabrakło miejsc, ulokowano go w kabinie pilotów. Wspomina to jako niesłychane przeżycie. Na lotnisku w Warszawie czekał samochód , który zawoził go na plac budowy. Nocował w hotelu w Olsztynie, albo w baraku na budowie.

– W trakcie nadzorów autorskich na polach Grunwaldu pamiętam dyskusję archeologów, w którym miejscu należałoby szukać śladów lub szczątków po bitwie, których zresztą nie tak wiele znaleziono – mówi prof. Cęckiewicz. – Równie zażarte były spory historyków, dotyczące miejsca, w którym miał zginąć Ulrich von Jungingen.

Niektórzy sugerowali nam przeniesienie głównych elementów pomnika w rejon małej dolinki, co byłoby zaprzeczeniem naszej koncepcji przestrzennej. Był 1959 rok. Zimna wojna. Pełnia PRL-u. Stąd bardzo ważne okazywały się rzeczy, które nigdy nie przyszłyby nam do głowy. Ot, choćby niespodziewana wizyta towarzysza Władysława Gomułki i jego świty na miesiąc przed uroczystością.

– Gomułka obejrzał główną część pomnika, zatrzymał się przed dziesięciometrowym, granitowym obeliskiem rycerskim i patrząc na groźne, wyłaniające się spod hełmów twarze rycerzy zapytał, w którą stronę zwrócony jest ich czujny wzrok – wspomina Cęckiewicz. – Po krótkiej ciszy, jeden z dostojników zdążył powiedzieć: chyba na zachód – z pytającym wzrokiem w naszą stronę. Potwierdziliśmy, choć wyraźnie widać, że dwie twarze zwrócone są w różne strony – śmieje się profesor.

– To dobrze, to dobrze – podsumował Gomułka, ciesząc się, że oczy obelisku czujnie spoglądają w stronę wroga. A my w ogóle nie myśleliśmy o takich sprawach – mówi Cęckiewicz. – Ale mogliśmy mieć spore kłopoty. Obelisk jest formą Światowida, który ma głowę zwróconą w cztery strony świata. Gdybyśmy zrobili tak samo, popełnilibyśmy przestępstwo polityczne – mówi profesor. – Na wschód nie trzeba było przecież patrzeć, bo tam był nasz przyjaciel.

Krajobraz po bitwie
Trzy dni przed uroczystością odsłonięcia pomnika trwały próby przelotu słynnego „polskiego kwadratu”, złożonego z kilkudziesięciu wojskowych samolotów. To była wówczas największa tafla w Europie. Gdy przeleciały, huk był tak potężny, że w mauzoleum wypadały szyby. Cęckiewicz musiał u generalicji wyprosić zmianę trasy przelotu samolotów.

Na uroczystościach stawili się w komplecie wszyscy najważniejsi w państwie. Odsłonięcie pomnika to była wielka feta. Przyjechało ponad 150 tys. osób, z których większość dostała w papierowej torbie bułkę i kawałek kiełbasy. Mało kto dojadł do końca, bo wody można było się napić tylko z nielicznych saturatorów albo syfonów. A upał był iście lipcowy, jak dziś. Po imprezie na polach grunwaldzkich zostało prawdziwe pobojowisko: sterty śmieci z niedojedzonymi bułkami z deficytową kiełbasą.”

wspaniały artykuł z Gazety Krakowskiej z 2010 r. autorstwa Barbary Sobańskiej, ja nie umiem tak napisać, ten artykuł ma duszę, skorzystałam, szukając wiadomości o pomniku.

źródło:https://gazetakrakowska.pl/jak-powstal-pomnik-na-polach-grunwaldzkich/ar/282547

Podsumowanie

Spełniłam swoje marzenie, odwiedziłam Gunwald – z całą premedytacją tu przybyłam, choć jak wiecie Drodzy Sympatycy 50ok.pl raczej jestem zwolennikiem turystyki spontanicznej.

Polecam to miejsce Wam, weźcie wnuczki czy dzieci i ruszajcie na Grunwald- w celach pokojowych oczywiście.

Nadmieniam, że od wielu lat odbywa się rekonstruowanie bitwy pod Grunwaldem, a jej miłośników jest bez liku- zatem rekonstrukcja będzie miała jeszcze wiele edycji.

Polecam.

Johanka

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj