Z kuferka wspomnień Marianny cz.4 „Za chlebem za granicą”

0
1260
Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu_fot. Johanka

Poprosiłam moją przyjaciółkę Mariannę, która jest dla mnie skarbnicą mądrości i bardzo bliską przyjaciółką, aby podzieliła się swymi przemyśleniami, które od lat spisuje, w rodzinnych dziennikach.Dziś część czwarta.

Lata dwutysięczne, trudna sytuacja finansowa wyjazd za chlebem…

W tym czasie miałam trudną sytuację finansową i w  dwutysięcznym  roku po raz pierwszy sama wyjechałam do pracy za granicę, a  potem kilka razy w ciągu czterech lat wyjeżdżaliśmy razem z mężem.

Jednak życie na walizkach  było dla mnie wielkim wezwaniem, ale jakoś zdołałam przetrwać wszystko.

Nie marzyłam o wielkich pieniądzach, chciałam tylko zarobić na podstawowe potrzeby.

Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu_Kamienica Czynszowa fot. Johanka

O tym kim jesteś świadczą twoje czyny…lekcja człowieczeństwa i tolerancji

Tak naprawdę dopiero tam za granicą  można poznać swoich rodaków.

Dla mnie każdy człowiek niezależnie od pochodzenia, koloru skóry, czy religii jest równy, ale dla wielu naszych katolików obcokrajowiec to „parząca pokrzywa”. Szkoda tylko, że tam  pieniądze nikogo nie parzą. 

Pierwszy raz poznałam ludzi z Turcji, dlatego zdziwiłam się, że  siedzieli przy oddzielnych stolikach, ale uznałam, że pewnie powodem jest  nieznajomość języka.

Wystawa sklepowa w Opolu_ fot. Johanka

Jak można być bez serca dla bliźnich…

Jednak pewnego dnia w kolejce za kawą stała ciężarna Turczynka.

Jedna z naszych rodaczek stała przy automacie i nagle zawołała:  podawajcie szybko kubki, aby dla tej ,,hazuli” (jak ją nazwała ) zabrakło kawy.

( hazula to długa szata , suknia po śląsku )

Ogólnie jestem opanowana i nie wszczynam kłótni, ale jak zobaczyłam jaki ubaw mają  z tej biedaczki nie wytrzymałam. Wzięłam kubek tej  kobiety, podeszłam z przodu  do automatu i powiedziałam rodaczce spokojnym tonem: –  Tobie z pewnością już tej kawy wystarczy.

Wprawdzie odsunęła się, ale tak mnie wzrokiem przeszyła, że ciarki przeszły po plecach.  Turczynka była naprawdę bardzo wdzięczna, a ja   wiedziałam, że  koleżanką rodaczki już nie zostanę. Słyszałam nawet szepty na mój temat.

Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu_Kamienica Czynszowa fot. Johanka

Jednak ku zaskoczeniu  podczas kolejnej przerwy kobieta  mnie przeprosiła tłumacząc, że z powodu pewnych zatargów nie przepada za tymi kobietami z Turcji. Jednak przyznała, że  faktycznie ciężarnej nie powinna żałować kawy zwłaszcza, że kawa była darmowa dla wszystkich.

Nie byłoby w tym  nic szczególnego, ale jakiś czas później, kiedy zabrakło mi jedzenia, a do sklepu było bardzo  daleko i z uwagi na pracę w akordzie nie było komu jechać po zakupy, to właśnie ze strony tych kobiet z Turcji otrzymałam pomoc po tym jak jedna z nich zauważyła, że jem tylko suchy chleb. 

Od razu  zaczęły dzielić swoje zapasy. Potem poznałam na innych robotach Greków z którymi mogłam się doskonale porozumieć w języku rosyjskim. Oczywiście znów podpadłam u rodaków, ale nie ubliżali tylko szeptali po bokach. Jak widać w życiu wszystko może być przydatne nawet taki jak niektórzy mówią język  rosyjski.

Koniec części czwartej, zapraszamy do czytania następnego felietonu, który opisuje dalsze losy Marianny. 

Wspaniałych wspomnień Marianny wysłuchała i zredagowała je na potrzeby strony Johanka.

Wszystkie zdjęcia: Johanka

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj