Tomasz Lis „Na żywo” – recenzja po lekturze

0
404

Dzisiaj postaram się przekazać moje odczucia po lekturze „Na żywo” – niezwykle interesującego wywiadu – „rzeki” , który Pani Beata Grabarczyk przeprowadza z ikoną dziennikarstwa, jaką dla mnie jest postać Pana Tomasza Lisa.

Nie jestem dziennikarzem, nie jestem członkiem żadnej partii, nie jestem nikim, kto zawodowo pracuje w mediach, nadmieniam, by nie być posądzoną o koniunkturalizm, albo inne „niecne” cele napisania recenzji.

Jestem Ślązaczką, zwykłą księgową , w ramach hobby piszącą na tej stronie.

„Na żywo” Tomasz Lis – rozmawia Beata Grabarczyk

Książkę zamówiłam w Wydawnictwie Tomasz Lis na jego stronie, opłaciłam i czekałam na przesyłkę. Poprosiłam o książkę z autografem i oto ją mam. Na stronie jest też możliwość zamówienia e-booka. Wybrałam książkę, w twardej okładce, starannie wydaną, zawierającą oprócz tekstu fotografie, część z nich z dzieciństwa Tomasza Lisa, część ze spotkań w wielkimi ludźmi – ze świata polityki polskiej i zagranicznej oraz z maratonów i życia prywatnego Autora.

„Wywiad zamiast wstępu”

Tak właśnie zaczyna się książka, Pan Tomasz odpowiada na zapytania, czego się boi, co jest jego cechą, nad którą ubolewa, kto jest osobą, którą podziwia i kilkanaście pytań. Odpowiedzi są bardzo szczere.

„Szlachetne zdrowie”

Tak brzmi tytuł drugiego rozdziału. Autor przedstawia swoje kłopoty ze zdrowiem, naprawdę otwarcie , bardzo współczuję tego co przeszedł. Tym bardziej podziwiam, jak po takich perypetiach zdrowotnych podniósł się jak mityczny Feniks z popiołów, choć jak sam opisał, lekarze mówią, że to coś niemożliwego, że się tak stało.

„Skandal”

Pan Tomasz Lis mówi o „skandalu”, jaki wybuchł w zeszłym roku w Newsweeku, z którym- za porozumieniem stron – się rozstał i później jak wiemy założył własne wydawnictwo. Założył też kanał na YouTube.

Tu w rozdziale następuje opisanie pewnych faktów i relacji z dziennikarzem, który na łamach znanego portalu internetowego ujawnił ów skandal, powołując się na źródła anonimowe, rzuca inne światło na to wszystko. Tomasz Lis przedstawia okoliczności, powołuje się na pewne sytuacje oraz na fakt, że cała sprawa miała Go wyeliminować, jako osobę niewygodną różnym osobom i kręgom. Musicie przeczytać.

Dalsze rozdziały

Nie będę opisywać każdego z nich, ale poznajemy dom, w jakim się wychował wybitny dziennikarz, fakty z jego dzieciństwa, szkoły. Aby dowiedzieć się, co robił student Tomasz Lis – w Londynie czy na polach torfu w Norwegii to musicie doczytać.

Z wielkim zaciekawieniem przeczytałam o początkach pracy w TVP, w czasie transformacji społecznej, w jakich warunkach się tworzyło nowe społeczeństwo i nowe dziennikarstwo. Liczne dygresje na ten temat pozwalają osobom młodszym, które urodziły się później – wszystko „zobaczyć” w czasie czytania.

Podobne uczucia miałam, czytając o życiu i pracy w USA, byciu korespondentem TVP. Tylu wybitnych postaci ze świata polityki , kultury, ile poznał pan Lis – się nie spodziewałam. Opisując ich relacje z Nim, dowiedziałam się dużo o kulisach polityki międzynarodowej i historii.

Absolutnie fascynujące było dla mnie poznanie początków tworzenia „Faktów” w TVN , które zawsze oglądam, a potem pracy Dziennikarza w Polsacie. Muszę stwierdzić, że śp. Pan Mariusz Walter miał wizję i trafił w przysłowiową 10-tkę, angażując taką ekipę, na czele z Tomaszem Lisem.

W książce poznajemy kulisy rozstania się Pana Lisa z TVN , a potem stworzenie nowego programu informacyjnego w Polsacie. Wielu faktów zapewne nie znacie, musicie przeczytać.

Powrót do TVP na prośbę Andrzeja Urbańskiego – ten wątek też był interesujący – musicie doczytać.

Dziennikarze i propagandyści

W kolejnym rozdziale mowa jest o symetryźmie, zasadach dziennikarskich, ocena kolegów po fachu – nie zawsze pochlebna. Wiele „smaczków” zza kulis. Jest opis osób z tytułów prasowych finansowanych z pieniądze z reklam SSP i innych państwowych źródeł , pan Lis mówi co na ten temat sądzi. Ocena jest bezlitosna. Po nazwiskach.

Alfabet Lisa” – dwa razy w książce

Pojawia się w książce dwa razy, raz jako ocena dziennikarzy (po nazwiskach), z szczerością „do bólu”. Zdziwiłam się kilkakrotnie. Drugi raz „Alfabet Lisa” pojawia się w zakresie polityków. No, to była „petarda” , z niezwykłą przenikliwością i dosadnością Pan Lis „rozprawia” się z niektórymi politykami, jak to się potocznie mówi : nie bierze jeńców. Z wieloma stwierdzeniami się niestety zgadzam, taką mamy „klasę polityczną „…

Jak nie zostałem politykiem”

Opisany pewien sondaż prezydencki, trzy zaskakujące propozycje kandydowania do Sejmu , kto je złożył – doczytajcie. Uśmiałam się, choć może nie powinnam. Te propozycje świadczyły o desperacji pozyskania takiego kandydata jak Pan Lis. Warto doczytać.

Mówiąc absolutnie serio, pan Tomasz Lis ze świetną znajomością języka angielskiego, błyskotliwością i umiejętnością poruszania się w meandrach polityki, licznymi kontaktami w Polsce i za granicą, sposobem wypowiedzi, charyzmą, mógłby pełnić każdą funkcję polityczną. Ale nie chce.

„Filosemityzm”; „Wierny Tomasz”; „Muzyka”

W tych rozdziałach poznajemy poglądy na kwestie żydowskie, sprawy wiary, katolicyzmu oraz muzyki , jaką słucha Autor. Nic nie zdradzam, wiele się ciekawych rzeczy dowiedziałam, wiele spostrzeżeń podzielam.

Odnośnie muzyki poważnej i jej gwiazd, się nie wypowiadam, wiedza pana Tomasza mnie zdziwiła pozytywnie.

„Maratony” ; „Sportowiec – zawodowy kibic”

Tu poznajemy życie Autora związane ze sportem, z młodości oraz z ukochanymi maratonami.

Wielu zasad startu w maratonach nie znałam, Autor opisuje swoje udziały, w różnych miastach, widać determinację w ich ukończeniu, mimo kłopotów zdrowotnych. Nie wiem, kiedy to wszystko Pan Lis , przepraszam za kolokwializm, „ogarnął”, podziwiam. Widać, że to pasja.

Wiedza o sporcie, którą przekazano w książce, zwłaszcza o piłce nożnej, w opowieściach pana Tomasza – była dla mnie wielkim szokiem, sypał faktami sportowymi jak z rękawa, pamięć fenomenalna! Prawdziwy kibic!

Niestety teraz po tych wszystkich kłopotach, Pan Tomasz o dawnym bieganiu chyba będzie musiał zapomnieć, ale z tego co widzimy w mediach , Pan Tomasz ma czworonożnego przyjaciela – Lutra, z którym może codziennie spacerować i jak myślę, to pozwoli powrócić do lepszego zdrowia, czego życzę.

„Co dalej”

To tytuł ostatniego rozdziału. Pan Tomasz Lis mówi o swojej przyszłości, o wyborze drogi życiowej związanej z obecną działalnością.

Jak sam mówi, nigdy nie będzie nigdzie kandydował, nie będzie już dziennikarzem, skupi się na wydawnictwie, jednakże będzie aktywnie uczestniczył w debacie publicznej, by walczyć o demokrację i praworządność.

Ci którzy myśleli, że jak mówi młodzież, iż „zmieciono go z planszy” – są w wielkim błędzie. Tomasz Lis obiecuje swoją aktywność w kampanii wyborczej. Trzymam kciuki.

Podsumowanie

Książkę czyta się jednym tchem, sposób narracji ujmuje, podążamy za tokiem wypowiedzi, wiele dygresji opisuje plastycznie ówczesną rzeczywistość. To jej wielka wartość.

Po lekturze okazuje się, że lepiej znamy Autora, że wiele wypowiedzi dopełnia Jego obraz w naszej głowie, a wynika to z głębokiej szczerości wypowiedzi.

Polecam „Na żywo” Tomasza Lisa, jako jedną z lepszych książek , jakie ostatnio czytałam.

Johanka, czytelniczka ze Śląska.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj